Pewnej wigilijnej nocy zwierzęta zaczynają gadać. I już nie przestają. Ludziom niespecjalnie się podoba, co mają do powiedzenia, a skutki nawiązania szczerej komunikacji okazują się dramatyczne. Nie ma już wymówek, że skoro ktoś beczy albo miauczy, to pan tego nie rozumie. Nie ma usprawiedliwień, że jak ktoś muczy albo piszczy, to pani może zignorować. Karty zostają wyłożone na stół, a ludzie muszą sobie z tym poradzić.