250 milionów lat temu życie zostało niemal zmiecione z powierzchni naszego globu. Co spowodowało tę katastrofę? Masowe wymieranie z końca permu pod względem zasięgu nie miało sobie równych w historii naszej planety. Kataklizm przetrwał zaledwie co dziesiąty żyjący na Ziemi gatunek, podczas gdy dzięki dinozaurom znacznie bardziej znana katastrofa kredowa pochłonęła ich tylko połowę. To, co zasadniczo różni oba wymierania, to szansa odrodzenia się życia po katastrofie. Ziemskie życie można porównać do drzewa, które wykiełkowało miliardy lat temu, potem zaczęło rosnąć i wypuszczać gałęzie w miarę pojawiania się nowych gatunków. Podczas masowych wymierań zniszczeniu ulega znaczna część jego korony, jakby rzucił się na nie szaleniec z siekierą. Całe konary i gałęzie zostają brutalnie usunięte. Jednak ocalone partie po pewnym czasie tworzą nową koronę, bujną jak dawniej. U schyłku permu z drzewa ziemskiego życia zostały tylko żałosne resztki, które wcale nie musiały okazać się zdolne do przetrwania. Co mogło doprowadzić do takich spustoszeń? Jaka globalna katastrofa je wywołała? W książce Gdy życie prawie wymarło Michael J. Benton, renomowany brytyjski paleontolog, opowiada o skomplikowanej sekwencji wydarzeń, które 250 milionów lat temu uczyniły z Ziemi niemal martwą planetę. Michael J. Benton profesor paleontologii kręgowców na University of Bristol, od 2014 roku członek Royal Society. Prowadzi szeroko zakrojone badania, dotyczące wymierania permskiego. Na jego cześć, jeden z rodzajów rynchozaura otrzymał w 2010 roku nazwę Bentonyx.