Osobą św. br. Alberta Adama Chmielowskiego fascynuje się wciąż wielu ludzi o różnorodnych zainteresowaniach i postawach życiowych, w tym także; badaczy, pisarzy oraz biografów. Każdy kto zetknął się z tą postacią, nie może przejść wobec niej obojętnie dlatego, że jest coś w tym człowieku co zachwyca i oczarowuje . Jako student Instytutu Politechnicznego w Puławach wziął udział w powstańczej walce o wolność Ojczyzny, którą okupił dozgonnym kalectwem. Rozmiłowany w sztuce - artysta malarz, absolwent Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych odznaczał się ciągłym wewnętrznym dążeniem, pełnym rozterek poszukiwaniem istoty idei piękna w jej klasycznym platońskim i augustyńskim wyrazie. Na gruncie polskiego malarstwa rodzajowego, jako oryginalny jego twórca wprowadził nowe formy artystycznej ekspresji impresjonizmu i późniejszego małopolskiego symbolizmu, które były wcześniej prezentowane w salonach sztuki europejskich galerii. Humanista wychowany na najlepszych wzorcach klasycznej, europejskiej i rodzimej kultury jest wzorem jak właściwie przeżywać dobro i piękno, a także dramat ludzkiej przyjaźni. Na podstawie swoich humanistycznych zapatrywań i nastawienia kształtował konkretne postawy opiekuna ubogich i wychowawcy opuszczonej młodzieży, poszukując nowych form ocalania i promocji człowieka oraz dążąc do realizowania ideału miłości Boga i człowieka służąc dobru i pięknu w sponiewieranym człowieczeństwie. Autor opracowania w kilku szkicach ukazuje kim był człowiek, którego później nazwano Bratem naszego Boga. Twórczy wewnętrzny niepokój młodego patrioty walczącego o wolność Ojczyzny oraz artysty poszukującego istoty idei piękna, który ostatecznie wiedziony twórczym pięknem miłości poświęca się pracy wśród odrzuconych. Wskazując jednocześnie, że głębia jego wejrzenia w tajniki człowieczeństwa upoważnia do nadania św. br. Albertowi Chmielowskiemu miana największego chrześcijańskiego humanisty - jak pisał o nim ks. prof. Konstanty Michalski.Nowością tego opracowania jest ukazanie realizmu życia, osoby i działalności br. Alberta Adama Chmielowskiego w wielu wątkach dotychczas pomijanych lub dowolnie interpretowanych