Właścicielki siedliska ramię w ramię z samozwańczą brygadą antykryminalną podejmują się zadania zdemaskowania mordercy, który bezczelnie zakłócił obchody dziadów. I choć sytuacja nie wygląda dobrze, a klęska urodzaju sprawia kłopot policjantom, których w dodatku dosięga strzała Amora, z babiborzanami nie ma żartów, zwłaszcza, gdy pomaga im pewien emerytowany agent. Czy istnieje klątwa, której nie da się złamać? I upiory, przed którymi nie da się uciec? Jedno jest pewne: Słowacki wielkim poetą był, a Mickiewicz nieźle narozrabiał.