Kiedy bezprecedensowa, globalna epidemia ogarnia świat, kto mógłby lepiej niż słoweński turbofilozof Slavoj iek odkryć jej głębsze znaczenia, zachwycić się jej niepojętymi paradoksami i przewidzieć głębię konsekwencji, a wszystko to w sposób, który wywoła u ciebie zadyszkę i siódme poty? Żyjemy w czasach, kiedy największym aktem miłości jest trzymać się z dala od przedmiotu uczuć. Kiedy rządy znane z bezlitosnych cięć w wydatkach publicznych potrafią nagle wyciągnąć z rękawa biliony. Kiedy papier toaletowy staje się towarem cennym niczym diamenty. I kiedy, zdaniem ika, nowa forma komunizmu może być jedynym sposobem uniknięcia drogi do globalnego barbarzyństwa. Pisząc ze zwykłą swadą i zamiłowaniem do analogii z kultury popularnej (na stronach książki ramię w ramię występują Quentin Tarantino i H.G. Wells obok Hegla i Marksa), iek przedstawia zwięzły i prowokacyjny obraz kryzysu, który rozszerzając się, pochłania nas wszystkich