Autor przedstawia tu swoje spostrzeżenia dotyczące szczególnie ważnej kwestii swoich nauk, jaką jest Bóg. Zauważa, że nasz obraz Boga najczęściej pochodzi od naszych projekcji i lęków, indywidualnych i zbiorowych. Wyjaśnia na czym polega prawdziwa religia oraz świętość i że nie mają one nic wspólnego z symbolami, koncepcjami czyli po prostu z myślą. Nie da się pojmować tego, co nieznane przy pomocy tego, co znane. Problematyczne jest również samo poszukiwanie. Według autora możemy jedynie pogłębiać poznawanie tego, co już znamy, a prawdziwe odnalezienie Boga będzie wymagało zaniechania wszelkich poszukiwań przy pomocy intelektu. Dopiero wtedy będziemy mogli doświadczać Boga, Prawdy, Jedynej Rzeczywistości, Oświecenia, czy jakkolwiek nazwiemy ów stan, za którym tęsknimy. Religijny umysł to taki, który bezpośrednio postrzega świętość, a nie taki, który podąża za jakimkolwiek dogmatem. Autor pisze: Myślicie czasami, że życie jest wyłącznie procesem mechanicznym, lecz kiedy ogarnia was smutek i pogrążacie się w chaosie, zwracacie się ku wierze i oczekujecie, że jakaś wyższa istota pokieruje wami, że wam pomoże. Nigdy nie wybieracie ostatecznie jednego z tych przeciwstawnych sobie poglądów, podczas gdy naprawdę wyzwolilibyście się ze wszystkich ograniczeń tylko dzięki zrozumieniu, że obydwa są iluzją.