Poeta szuka samookreślenia w migotliwych relacjach ze światem, z bliźnim, z transcendencją. W poszczególnych iluminacjach i epifaniach odnajduje argumenty na choćby cząstkową afirmację życia. Naprzemienne akty wiary i zwątpienia, nadziei i rozczarowań, złudzeń i rezygnacji destabilizują system wartości, a więc chwiejność filozoficznych diagnoz oddala pokusy moralistyki, a tym samym sprzyja liryce. Dlatego książka poetycka Zbigniewa Chojnowskiego jest kalejdoskopem wielotematycznych refleksji a dynamika przelewającego się przez nią soliloquium podlega rytmowi kalendarza i następstwu poszczególnych aktów bycia, tworząc układ niemal diarystyczny, którym rządzi przypadek odpowiadający przebiegowi meandrycznej linii życia. A życie nie chce się złożyć w spójny poemat.