Gdy na rampę kolejową niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau wjeżdzął pociąg z nowymi więźniami, wśród esesmanów bijących i popychających, kogo popadnie, oraz towarzyszących im agresywnych wilczurów przechadzał się on oficer SS w eleganckim, odprasowanym mundurze, w lśniących butach i siodłatej czapce z trupią główką. Decydował o dalszym losie przywiezionych. Jego kciuk zwrócony w lewo oznaczał odesłanie do obozowego baraku, a więc życie - przynajmniej na jakiś czas. Kciuk w prawo - straszliwą śmierć w komorze gazowej. Wybierał też ofiary do swoich okrutnych eksperymentów medycznych, zwłaszcza kobiety i dzieci, najchętniej bliźnięta. To był doktor Josef Mengele, prawdziwy Anioł Śmierci.