mocniejsza od cienia brama zapomnienia. na błękicie nieba jedna szara ścieżka. liście przymarznięte do trawy bledną niczym małe dłonie. opadając, odsłoniły drzewom cały błękit, zabrały chłód, tak by korony mogły przetrwać uścisk śniegu. o panie jak on boi się i szczeka na tych pejsików z brodami, mówi strażnik bramy o swoim psie. kiedy byłem szczeniakiem, też warczałem, gdy czułem lęk przed Jezusem wiszącym za nawą Fary. pies szaleje po kirkucie, macha ogonem, podbiega, nie szczeka. ciągle nie potrafimy być jak on inni, myślę kiedy zamyka się ohel i pozostaje rozpięty chłód, zieleń pleśni pomiędzy nami. Dariusz Pado