Kultura we wszelkich swych przejawach wymaga przyjęcia co najmniej jednej z dwóch postaw. Pierwszą, a przy tym jedyną formą ontologicznej neutralności, jest czysta, niezależna od indywidualnych czy zbiorowych doświadczeń kontemplacja. Jakkolwiek atrakcyjna może się wydawać ta perspektywa dla rozważań teoretycznych, należy podkreślić, że owa czysta postawa, nieobarczona jakąkolwiek empirią potoczności czy dociekania naukowego, jest (skądinąd użyteczną) niczym więcej jak utopią. Nie wdając się w dyskusje nad przedmiotem tego, czym jest kultura, nie próbując dociec jej źródeł ani konieczności, a poprzestając na fundamentalnym wymiarze istnienia, jakim jest emanacja jej przejawów, pozostaje nam w mówieniu o tym, co stanowi kulturę, przyjąć drugą postawę, tę, która wychodząc od kryteriów, zawsze łączy się z ocenianiem. Pojawia się tu jednak zasadniczy problem znaczenia perspektywy, z jakiej przyjmuje się takie czy inne kryteria, tym samym determinuje cel oraz funkcje oceny. Kryteria bowiem, jako klasyfikujący zbiór cech umożliwiających poznanie, nie muszą być w jakimkolwiek stopniu kompletne ani nasycone tym, co nazywalibyśmy (nie wdając się w kolejną dysputę o racjonalności) prawdą czy odpowiedniością względem rzeczywistości. Wystarczy mniej lub bardziej uporządkowana logicznie struktura cech oraz własności, by na tej podstawie oddzielać jedne przedmioty od innych, a nawet dokonywać względem nich hierarchicznego porządkowania.