Grzegorzewska, podobnie jak Heiner Mller, którego formacyjnego wpływu na swoją twórczość nie kryje, często korzysta ze struktur mitycznych, by opowiadać o formach współczesnej przemocy. Wystrzega się jednak przy tym nachalnego i pretekstowego współczesnego retuszu. Autorka, ze swoim umiłowaniem wizyjności i dramaturgicznych ekstremów, co szczególnie widać w pierwszym etapie jej twórczości, nie tworzy jednak językowego monolitu. [] Precyzyjnie wykręca śrubki, okrasza teksty odrobiną ironii, przewrotnego poczucia humoru, kalekich rymowanych zbitek, sprawiając, że ów monolit chwieje się w posadach zachowuje jednak przy tym dominantę swoistej powagi.