Zastanawiałem się, jak jednym słowem określić największą zaletę Zosi? Niezawodność. Była niezawodna tam, gdzie trzeba było komuś pomóc. Niezwykle wiele pomagała mojej mamie i trwało to latami. Była więc też wytrwała. Niczego nie chciała w zamian. Bezinteresowność też była jej ważną cechą. Pomaganie było u niej jak oddychanie. Dlatego nigdy nie czułem się jej dłużnikiem, którym na pewno zawsze byłem, jestem i będę. Moi rodzice przyjaźnili się z Tadeuszem Nowakiem i z jego żoną Zosią. W jakimś sensie dostałem ich w spadku. [...] Po śmierci Tadeusza (w 1991 roku) żyją jego niezwykłe wiersze. Zosia wiele zrobiła, by o nich pamiętano. Po latach związała się z profesorem UJ Staszkiem Balbusem, przyjacielem domu i wielkim znawcą poezji Nowaka. Teraz on nie pozwala, abyśmy o nim i o niej zapomnieli.