Jest to bardzo dobra poezja, świetna w swej złości zdzierania z życia różowych masek. Po takim zabiegu pozostaje tylko szarość, brud. Wszystko jest skażone, nieczyste, bardziej zwierzęce aniżeli ludzkie. Bezmiernie smutne. Muszer wykorzystuje rozbudowane obrazy obyczajowe - gwałt, ucieczkę kochanków, życie wdowy po kolejarzu i krawca Efraima - na zasadzie przytoczonej anegdoty, uzupełnionej lub na tej podstawie zbudowanej - esencji filozoficznej upozorowanej na autentyczne przeżycia bohaterów. Dzięki temu wiersze są bardzo prawdziwe. Stajemy się świadkami życia Białej Gabrieli, Efraima, rozpustnej dziewczyny i poddajemy się jego szarzyźnie i zarazem wielkiemu urokowi, melancholii, mając świadomość zagłady tego świata - jego zjawiskowości. Nie ma w tych wierszach momentu upiększenia: Król jest nagi, odrażający, ale bardzo interesujący - właśnie poprzez swoją odmienność. Małgorzata Kowalska-Masłowska, "Nadodrze"