Zadanie dekonstrukcji mitu założycielskiego amerykańskiego judicial review, którego podjął się autor, było wielkim wyzwaniem. Za sam wybór tematu należą mu się więc słowa uznania. Mógł przecież zająć się zagadnieniem znacznie łatwiejszym, mniej kontrowersyjnym, wzorem wielu swoich kolegów podążając dawno wydeptanymi ścieżkami. Byłoby to zresztą znacznie bezpieczniejsze postępowanie. Tymczasem postanowił on rzucić wyzwanie jednemu z największych i pielęgnowanych z największą starannością mitów współczesnego konstytucjonalizmu. Nie tylko zresztą amerykańskiego, skoro, jak słusznie zauważa zresztą sam autor, oddziaływanie orzeczenia Sądu Najwyższego wydanego w 1803 roku w sprawie Marbury v. Madison, a ściślej rzecz ujmując jego spreparowanej i wykreowanej z premedytacją mitologii, już dawno wykroczyło daleko poza granice Stanów Zjednoczonych.