Są osoby z pierwszych stron gazet, są ludzie z monografii historycznych, są też tacy, którzy występują wyłącznie w przypisach. Jeszcze inni pozostali w anegdocie, tak często niesprawiedliwie utrwalającej wyłącznie jakieś ich śmiesznostki czy natręctwa. Są również cienie. Hans Śliwiński był muzykiem, Henryk Józewski - politykiem, a Adam Mauersberger - muzealnikiem. Takie formuły są niewystarczające w przypadku ludzi nieprzykutych do jednej profesji, do jednego środowiska, ludzi zwielokrotnionych. Można powiedzieć, że termin "gabinet cieni" odnosi się nie tylko do polityki, że wielkie indywidualności często z wyboru pozostają na uboczu, nie dbając o rozgłos, hojnie rozdając swoje myśli w listach czy rozmowach, inspirują, w trudnych